W PRL prostytucja była formalnie zakazana. Czy dla władz komunistycznych stanowiła ona realny problem? Czy może raczej starano się wykorzystywać prostytutki do celów agenturalnych? Kim były „gruzinki" i „arabeski" i dlaczego stały się symbolem degeneracji socjalistycznego systemu powszechnej szczęśliwości?
W idealnym socjalistycznym państwie prostytucja nie miała prawa istnieć. Najwięksi piewcy ustroju uważali, że nierząd jest patologią, dotyczącą wyłącznie ustroju kapitalistycznego, która w państwach rządzonych przez przedstawicieli ludu pracującego zostanie całkowicie zlikwidowana.
Problem polegał na tym, że w powojennej Polsce prostytucja była, a pomysłów na jej zwalczanie wyraźnie brakowało. I choć pereelowska propaganda starała się wszelkimi siłami obrzydzić społeczeństwu ten haniebny proceder jako wyraz degrengolady i wypaczenia socjalistycznej moralności, to liczba kobiet trudniących się nierządem i korzystających z ich usług klientów wcale nie spadała.
Szczególny problem pojawił się na Ziemiach Odzyskanych, a więc także w Szczecinie, ponieważ wiele