– Od miesiąca przyglądam się temu cyrkowi zwanemu Sejmem. Po co w ogóle społeczeństwo utrzymuje ponad 400 posłów, skoro tylko połowa z nich jest aktywna? Po co nam 100-osobowy Senat, w którym odbywają się jedynie partyjne przepychanki? PiS świetnie potrafi wprowadzać ustawy w szalonym tempie i przegłosowywać je nocą, niech więc szybko uchwali ograniczenie liczby parlamentarzystów. Prezydent, a właściwie notariusz partii Jarosława Kaczyńskiego, równie żwawo ją podpisze. Dość już tego przejadania przez władzę naszych pieniędzy! Polska jest biednym krajem, nie stać nas na tylu darmozjadów.
* * *
– Brakuje pieniędzy na służbę zdrowia, a społeczeństwo choruje: umieralność na nowotwory wciąż jest bardzo wysoka, trawi nas także mnóstwo chorób cywilizacyjnych powodowanych np. przez zanieczyszczone powietrze. Lekarze twierdzą, że te smutne statystki można byłoby polepszyć, ale nie ma pieniędzy na leczenie niektórych schorzeń i tak ważną profilaktykę. Kolejki na rehabilitację ogromne – trzeba czekać ponad rok, wydłuża się również czas oczekiwania na poradę psychiatry i psychologa w ramach NFZ, bo społeczeństwo jest w coraz gorszej kondycji psychicznej. Za to kasa według „dobrej zmiany” potrzebna jest na zbrojenia! Na co nam czołgi, samoloty, kiedy wróg wcale nie czai się za wschodnią granicą, tylko jest blisko nas: w zatrutym środowisku i nieleczonych chorobach.
* * *
– PiS mi się nie podoba i uważam, że każde działanie tej partii to populizm. Wystarczy tylko podać przykład tych darmowych leków dla seniorów: w listopadzie kupowałam zastrzyki, które muszę przyjmować codziennie – kosztowały 5 złotych, w grudniu cena ampułek wrosła do 45 złotych. Liczyłam, że będzie mi łatwiej, gdy choć część medykamentów otrzymam za darmo, bo emeryturę mam głodową, ledwie 1100 zł, ale srogo się zawiodłam.
* * *
– Budżet nielegalny – mówi opozycja, ale czy znajdzie się choć jeden poseł z PO czy Nowoczesnej, który odmówi wzięcia pieniędzy przeznaczonych na partie z tego niby-niezgodnego z prawem planu finansowego na 2017 rok?
* * *
– Poseł to ma klawe życie: latem 5 tygodni wakacji, w grudniu pracowali dwa tygodnie, w styczniu może zbierze się kilkanaście godzin. Jak zostaną rozliczne diety za te sejmowe kryzysy? Podobnie rzecz miała się w Trybunale Konstytucyjnym jeszcze pod przewodnictwem Andrzeja Rzeplińskiego – trybunał miał 3-miesięczne przerwy. Widać, że wysokie urzędy państwowe mają styl pracy zupełnie inny od normalnego – w mojej ocenie to totalne bezprawie i samowolka. A my musimy się zaharowywać na tych leni.
Poglądy zamieszczone w tej rubryce mogą się rozmijać ze stanowiskiem redakcji.