Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Od Redakcji (29.03.2018 r.)

Data publikacji: 29 marca 2018 r. 11:16
Ostatnia aktualizacja: 28 czerwca 2018 r. 11:07
Od Redakcji (29.03.2018 r.)
 

W Berlinie jest rząd – sześć miesięcy po wyborach. Trzy partie: CDU/CSU-SPD, precyzyjnie spisały umowę koalicyjną, bo dialog pozwolił im znaleźć kompromis, czyli porozumienie. Angela Merkel chce być kanclerzem całą czwartą kadencję, co będzie trudne, bo wyborcy nie dali partiom koalicji wielkiego kredytu zaufania. Będą się im przyglądać uważnie, co zresztą już można obserwować.

Kanclerz Merkel była niedawno w Warszawie, wcześniej w Paryżu, tradycyjnie potwierdzając stałe od lat przekonanie większości niemieckiego społeczeństwa, że dobre stosunki z Francją i Polską są ważne i dla Niemiec, i dla stabilizacji w Europie. Przekonanie to znalazło się w preambule umowy koalicyjnej, w której Polsce poświęcono akapit. O kilka akapitów wyżej koalicjanci wpisali także, że bardzo ważna dla Niemiec jest silna Unia Europejska.

O Unii rozmawiano więc i w Paryżu, i w Warszawie. Mówiono zgodnie: w Paryżu – o konieczności pogłębiania i umacniania Unii, w Warszawie – o dobrych relacjach polsko-niemieckich.

Berlińscy koalicjanci również i te relacje wpisali do umowy, dokumentu kluczowego dla bieżącej polityki, zaaprobowanego przez zdecydowaną większość członków trzech partii. Kanclerz Merkel czynem potwierdziła więc w Polsce wagę zapisów umowy, a tym samym wolę niemieckiego społeczeństwa, by relacje z Polską były dobre. To bardzo ważne.

Jeśli jednak Polska nie będzie miała dobrych relacji z UE, jej stosunki polityczne z Niemcami (i Francją) będą się rytualizować, bo taki będzie skutek pogłębiania integracji strefy euro – integracji, w której Polska nie chce uczestniczyć, a chce jej większość wyborców niemieckich i francuskich.

Oby więc polsko-niemieckie stosunki społeczne nie dały się zrytualizować.

Bogdan TWARDOCHLEB

Fot. Dariusz GORAJSKI

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA