Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Przerywanie tradycji

Data publikacji: 30 sierpnia 2018 r. 10:55
Ostatnia aktualizacja: 30 sierpnia 2018 r. 10:55
Przerywanie tradycji
Woodstock, Kostrzyn, 2014. Jeszcze z polską strażą pożarną Fot. Dariusz GORAJSKI  

Festiwalowi w Kostrzynie coraz bardziej zagraża to, że stanie się piłką w grze polityki. Jerzy Owsiak chce go oddać.

Na festiwalu Woodstock praktycznie wszystko jest tak samo od 24 lat. Wydaje się, że jego duch jest niezniszczalny. Zmiana nazwy (z powodów prawnych festiwal nazywa się od tego roku Pol’and Rock) nie zgasiła energii woodstockowiczów. Na początku sierpnia, nieodmiennie jak świat światem, ciągnęli tysiącami do Kostrzyna – stali bywalcy, nowicjusze, rodzice i dzieci. Na miejscu raczej nie odczuwało się politycznych kolein, w jakie festiwal dostał się w ostatnich dwóch latach – błotne kąpiele, darmowe przytulanie (Free Hugs), wymiana myśli w Akademii Sztuk Przepięknych, czyli chronione zwyczaje Woodstock, były kontynuowane. Do najnowszych należy Strefa Dzieci.

Agata jest na festiwalu od osiemnastu lat, głównie jako uczestniczka Patrolu Pokoju (Peace Patrol) i osoba do pomocy. W Berlinie ma stresującą pracę, lecz co roku na początku sierpnia ogarnia ją woodstockowa euforia, urzekające uczucie młodości.

– Nie wyobrażam sobie lata bez Woodstocku – mówi.

W Kostrzynie spotyka starych przyjaciół, których inaczej nie udałoby się jej zobaczyć: Uwego i Carstena z Cottbus, Mariana z Żagania, kolegę z Hiszpanii. W tym roku poznała Kolumbijczyka. Mówi, że bardzo polubił festiwal i Polskę.

– Takie informacje zawsze chętnie zabieram ze sobą do domu. I uczucie, że my tutaj razem, jako Polacy, tworzymy coś pozytywnego, że to zbliża Polaków i Niemców.

Rząd PiS okazuje dużą nieufność wobec Fundacji WOŚP Jurka Owsiaka, dyrektora festiwalu, którego były minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak napiętnował jako totalnego opozycjonistę. Skutkiem tego po raz trzeci policja określiła festiwal jako „imprezę podwyższonego ryzyka”, między innymi z tego powodu, że z Niemiec mogłoby się przelać zagrożenie terrorem. Dla festiwalu oznacza to wysokie wydatki i wysokie koszty, na przykład budowy płotów i zaangażowania znacznie lepiej opłacanej ochrony, bo w związku z takimi decyzjami tradycyjne Patrole Pokoju i przeszkoleni wolontariusze już nie wystarczą. Czy rzeczywiście chodzi o wątpliwości co do bezpieczeństwa? W  2017 r. polscy urzędnicy wypowiedzieli tradycyjną w czasie festiwalu współpracę polskich i niemieckich regionalnych straży pożarnych.

– Przed festiwalem można było wyczuć pewne napięcie – przyznaje Agata.

Na miejscu był moment, który pokazał, jak łatwo można zniszczyć kostrzyńskie tradycje. Lubuska straż pożarna odmówiła woodstockowiczom zwyczajowego oblewania wodą z wozów strażackich. „Ze względów bezpieczeństwa postanowiliśmy nie wjeżdżać wozami na teren festiwalu” – oświadczył Dariusz Szymura, rzecznik lubuskiej straży.

Co prawda mogliby ochładzać się wodą ze zwykłych węży, teoretycznie mogliby to robić, lecz praktycznie łamaliby wtedy kolejny ulubiony zwyczaj Woodstock. Nawet lubuska pani marszałek Elżbieta Polak skrytykowała decyzję strażaków. Jurek Owsiak wiedział, jak pomóc. Zaprosił po prostu straż pożarną z Berlina, która natychmiast ruszyła w drogę, aby chronić rozgrzanych słońcem rozbawionych ludzi. I tak niemiecką straż, która przez polskich urzędników została wyproszona, Owsiak sprowadził na moment tylnymi drzwiami do Kostrzyna, ratując jednocześnie dwa woodstockowe zwyczaje.

– Dziwne jest, gdy nagle zmieniać się coś, co dobrze działało – mówi Agata.

Przede wszystkim ubolewa jednak nad tym, że konflikt jest na tyle poważny, że może spowodować, że festiwal stanie się narzędziem polityki. Jurek Owsiak widocznie czuje się zmęczony. Po festiwalu, w połowie sierpnia, napisał na Facebooku: „Chyba przyszedł czas, aby Festiwal Pol’and’Rock mógł być niesiony już nie przez nas!”.

Stwierdził, że w przyszłości mogłoby go organizować miasto. W ratuszu było zaskoczenie. „To nie jest impreza dla miasta naszej wielkości” – odparł na portalu onet.pl wiceburmistrz Zbigniew Biedulski.

Nancy WALDMANN

Berlin

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA