Czwartek, 11 grudnia 2025 r. 
REKLAMA

„Nawrocki będzie prezydentem antyrosyjskim”

Data publikacji: 2025-08-09 12:00
Ostatnia aktualizacja: 2025-08-09 12:00

Zmiana na fotelu głowy państwa budzi zrozumiałe zainteresowanie za naszą południowo-wschodnią granicą. W końcu Karol Nawrocki podczas kampanii zapowiadał asertywną politykę wobec Kijowa. Zdaniem niektórych – wręcz antyukraińską. Czy owi niektórzy mają rację – to już kwestia dyskusyjna. Na pewno między bajki można włożyć sugestie, jakoby Nawrocki był politykiem prorosyjskim. Po pierwsze, kierował dekomunizacją przestrzeni publicznej, która była oczywistym ciosem w największe świętości kremlowskiej propagandy. Po drugie, zatrudnił w swojej kancelarii Sławomira Cenckiewicza. Czyli człowieka, o którym można wiele złego powiedzieć, ale któremu na pewno nie można zarzucić sympatii do Rosji (przeciwnie – w węszeniu ręki Moskwy Cenckiewicz jest bardziej rozsądną, prawicową wersją skompromitowanego Tomasza Piątka).

Ale wróćmy na Wschód. Zaprzysiężenie prezydenta Nawrockiego w ciekawy sposób skomentował na łamach „Europejskiej Prawdy” Jurij Panczenko, jeden z najważniejszych ukraińskich publicystów, zajmujących się Polską. Panczenko prezentuje poglądy typowe dla opinii publicznej nad Dnieprem. Czyli antyrosyjskie, prozachodnie, liberalne, patriotyczne, a zarazem w kwestii polityki historycznej nacjonalistyczne (czyli broni kultu OUN-UPA). W sporach na linii Kijów-Warszawa zawsze staje po stronie Kijowa (u ukraińskich publicystów, inaczej niż u polskich, jest to norma).

Panczenko zauważa, że kluczowa różnica w poglądach na politykę międzynarodową między Nawrockim a Donaldem Tuskiem wiąże się z tym, że głowa państwa sympatyzuje z Trumpem i tak jak on negatywnie odnosi się do „postępowej oraz liberalnej polityki Unii Europejskiej”. Już w tytule artykułu publicysta nazwał Nawrockiego „nieprzyjaznym prezydentem”. Nieprzyjaznym, rzecz jasna, dla Ukrainy. Słusznie odnotowuje, że były szef IPN, jako historyk, jest dobrze zorientowany w „relacjach polsko-ukraińskich z perspektywy historycznej”, przez co może wykorzystywać argumenty historyczne właśnie w bieżącej polityce. Panczenko, rzecz jasna, takie podejście ocenia negatywnie. I stosuje argument typowy dla narracji Kijowa: „Przecież obecnie Ukraina broni Europę przez najazdem rosyjskim, dlatego wszelkie wsparcie dla Ukrainy leży w interesie polskim i europejskim”. Tymczasem Nawrocki, twierdzi nie bez racji Panczenko, „może spróbować stawiać Kijowowi różne warunki udzielania pomocy”. Jednocześnie ukraiński komentator przypomina, że politykę zagraniczną w Polsce prowadzi nie tylko prezydent, ale również, a właściwie przede wszystkim rząd. A ten jest bardziej Ukrainie przychylny.

Niemniej, Panczenko nie widzi prezydentury Nawrockiego jedynie w czarnych dla Kijowa barwach. „W swojej kampanii wyborczej Karol Nawrocki był rzeczywiście antyukraiński, ale kluczowy problem polega na jego nieprzewidywalności” – pisze publicysta. Stawia zaskakującą z punktu widzenia dominujących narracji nad Wisłą i nad Dnieprem tezę. Otóż, zdaniem Panczenki Nawrocki w swojej polityce będzie „bardziej antyrosyjski niż antyukraiński”. „Jakby cynicznie to nie zabrzmiało, racjonalne z punktu widzenia Polski jest to, aby Ukraina mogła możliwie najefektywniej bronić Europę przed Rosją. Tym samym Ukraina utrudnia ataki Rosji na inne kraje” – pisze Panczenko. I dodaje: „Możliwe, że Nawrocki, mając tego wszystkiego świadomość, ograniczy się jedynie do (antyukraińskiej) retoryki, która jest mu niezbędna do budowania własnego image`u, i tym samym nie będzie wykonywał jakichś szczególnie antyukraińskich kroków. Inna sprawa, że nieprzyjazna retoryka może w najbliższej przyszłości doprowadzić do pogorszenia się relacji polsko-ukraińskich”.

Panczenko dostrzega szansę dla Ukrainy w Waszyngtonie. Donald Trump ostatnio wyraźnie złagodził swój stosunek do Kijowa. To może znacząco wpłynąć również na, zapatrzonego w amerykańskiego sojusznika, Nawrockiego. Z jednej strony, sympatia do Trumpa może skłaniać nowego prezydenta do bardziej przychylnego niż dotychczas spojrzenia na Ukrainę. Z drugiej strony, przeczyć temu może antyukraińskie nastawienie sporej części polskiego społeczeństwa, w tym również elektoratu Grzegorza Brauna, który może być PiS-owi potrzebny.

A jak będzie – to się oczywiście okaże. Panczenko słusznie zauważa, że Nawrocki może być bardziej niż Andrzej Duda niezależny od PiS, ponieważ światopoglądowo jest zawieszony między partią Kaczyńskiego a Konfederacją. Im bliżej będzie mu do Konfederacji (a zwłaszcza do narodowców), tym bardziej asertywną wobec Ukrainy politykę będzie prowadzić. Z pewnością jednak – i to, jak widać, rozumieją również ukraińscy publicyści – nie będzie to polityka przychylna Moskwie. ©℗

Maciej PIECZYŃSKI

Komentarze

To się okaże
2025-08-13 19:35:29
Na razie gada tak samo jak Putin.
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Rusini
2025-08-10 11:57:47
Rusini czy to z Moskwy czy z Kijowa to z naszego punktu widzenia są jednakowym zagrożeniem, mamy w tej kwestii wiele wieków praktyki i pewnie z parę milionów wymordowanych Polaków. A co do tego debilnego argumentu o obronie Europy przed Rosją.... W pierwszej kolejności niech Ukraina zajmie się obroną własnej niepodległości, obroną Europy niech sobie głowy nie zaprząta.
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Tylko zalogowani użytkownicy mają możliwość komentowania
Zaloguj się Zarejestruj