„Zaraz zaatakuje! Bóbr ze znanego polskiego memu pojawił się w Petersburgu. I wywołał prawdziwy popłoch” – alarmowała we wtorek „Komsomolska Prawda” na Facebooku. Na załączonym filmiku widać gryzonia, jak w nieco komiczny sposób rzuca się na przechodniów z reklamówkami pełnymi zakupów. Gdy na łamach rosyjskich mediów (a mowa tu o ulubionym tabloidzie Putina) pojawia się zbitka słów „polski” i „zaatakuje”, zazwyczaj możemy być pewni, że mamy do czynienia z kolejnym propagandowym przekazem o tym, jak to rząd w Warszawie snuje niecne plany ponownego zdobycia Kremla. To jednak nie ten przypadek. Z bobra w Petersburgu nikt nie próbował zrobić ani Dymitra Samozwańca, ani tym bardziej Maryny Mniszech.
Niedawno w rosyjskim i ukraińskim, ale również zachodnim internecie ogromną popularność zyskały filmiki, na których niekoniecznie trzeźwi Polacy puszczają wiązanki na widok bobra. I to jest właśnie ten „znany polski mem”. Wszystkie filmiki mają podobną „fabułę” – młody chłopak widzi bobra, wpada w euforię, przeklina, goni zwierzę, które czasem się go atakuje. „Patrzcie, co spotkałem. Bóbr, kur.! Ja pier…, jakie bydlę! Bober! Ej, kur., bober! Nie spier… mordo! Choć tu kur. do mnie. Bober! Ale ty jesteś kur… duży, ty! Ja pier…, pierwszy raz w życiu widzę bobra! Jakie bydlę jeb…! Spierd… do wody i się utopił!” – to bodaj najsłynniejszy monolog z tego cyklu. Widząc na ulicy w centrum miasta sympatycznego gryzonia, chłopak przeklina głośno i radośnie, jak dziecko, które właśnie dostało swój wymarzony prezent pod choinkę. O spotkaniu z bobrem opowiada z tak autentycznym, wręcz ujmującym przejęciem, że trudno się nie zachwycić. „Powinien kręcić filmy dokumentalne o zwierzętach”. „Jakie szczęście brzmi w jego głosie”. „Nigdy nie myślałem, że o 2 w nocy będę oglądał filmik o bobrze po polsku” – komentowali żartobliwie rosyjskojęzyczni internauci. I trzeba przyznać, że żadna przeróbka nie równa się z oryginałem… Ten monolog już prawie dwa lata temu zremiksował ukraiński zespół Musli UA, podkładając muzykę elektroniczną. Do piosenki „KUR… BÓBR” zmontował zabawny klip, w którym obok zdjęć czy nagrań tytułowego bohatera pojawiają się flagi polska i ukraińska, rysunkowe kłody drzew czy, nie wiedzieć czemu, ukraiński polityk Arsenij Jaceniuk. Łatwiej powiedzieć, czego tam zabrakło… Ten i podobne filmiki doczekały się mnóstwa przeróbek i parodii. W reakcji na hasło „bóbr”, napisane po rosyjsku lub ukraińsku, wyszukiwarka odnajduje zazwyczaj ów „polski mem”. „Bóbr kur…”, przetransliterowany na cyrylicę, stał się wręcz skrzydlatą frazą.
Z pewnością jednym z sekretów popularności memu za granicą jest fakt, że obcokrajowcom zazwyczaj wpadają w ucho, trzeba przyznać, że bardzo dźwięczne, polskie przekleństwa z „r” w środku. Na wschodzie ten fenomen ma jeszcze szerszy kontekst. Bóbr to bohater również tamtejszego internetu. Chyba każdy Ukrainiec zna „bitwę o okop”, stoczoną z bobrem. Gryzoń nie chciał opuścić transzei. Ukraiński żołnierz wyciągał go z okupu za ogon, ale bóbr nie dawał za wygraną. Ostatecznie tamtejsze media musiały odłożyć na bok wojenną propagandę i przyznać, że ich obrońcy ponieśli porażkę. Bóbr zdobył szturmem ukraiński okop… Zabawny filmik szybko podbił sieć. Komentujący internauci żartowali: „dowódca przybył sprawdzić, czy okopy zostały prawidłowo wykopane”, albo: „u nas nawet bobry są uparte i niezwyciężone”. I tu znów polski viral spotkał się z ukraińskim. Profil UA Tik-Tok Army podłożył monolog „Patrzcie, co spotkałem” jako ścieżkę dźwiękową do bitwy z bobrem…
Na YouTube można też znaleźć kompilacje takie jak np. „Slavic Beaver Meme Compilation”, gdzie obok polskiego, są też rosyjskojęzyczne nagrania w podobnym stylu. I właśnie w tym „pochodzeniu etnicznym” bobra można dostrzec kolejny sekret jego popularności nie tylko w Polsce, ale i na Ukrainie czy w Rosji. Największy europejski gryzoń to dla Słowian wręcz wspólne dobro, wspólna duma! W walce o serca internautów może nawiązać walkę z największym gryzoniem świata – kapibarą. I zarazem największą zwierzęcą gwiazdą świata wirtualnego. „Bober” to nasza słowiańska kapibara! ©℗
Maciej PIECZYŃSKI
Dr Maciej Pieczyński to rusycysta, ukrainista i literaturoznawca, wykładowca Uniwersytetu Szczecińskiego oraz publicysta.