O wymowie współczesnych Polaków na ogół mówi się źle: że niepoprawna, niestaranna, niechlujna. Trudno się zgodzić z takim uogólnianiem, bo chyba każdy zna kogoś, kto mówi pięknie i poprawnie. Ale znamy też osoby, których wymowa nas denerwuje: bo akcent nie taki, bo intonacja irytująca, bo głoski dziwnie brzmią albo nie brzmią wcale. Tymczasem sposób wymawiania głosek i grup głoskowych podlega regułom normy językowej, tak jak odmiana wyrazów czy budowa zdania.
Norma fonetyczna jest dwupoziomowa: wzorcowa (staranna) i swobodna (potoczna). W sytuacjach oficjalnych, w których zależy nam na pozytywnym wizerunku, wymawiamy wyrazy starannie, na przykład: [jabłko], [stszał], [tszeba], [d-żeć]. W sytuacjach codziennych, koleżeńskich możemy mówić swobodniej: [japko],[szczszał], [czszeba], [dż-żeć]. Mówiąc starannie, uwzględniamy wyjątki w akcentowaniu wyrazów: [pisaliśmy], [czytalibyśmy], [fizyka], [dziewięćset]. Mówiąc swobodnie, możemy ujednolicić akcent i stawiać go na przedostatniej sylabie wyrazu: [pisaliśmy], [czytalibyśmy], [fizyka], [dziewięćset].
Jakość wymowy zależy też od tempa mówienia. Gdy mówimy wolno i starannie, wymawiamy wszystkie głoski, na przykład: [koalicja], [powiedziałam], [zoo], [sobie], [słuchaj]. Gdy mówimy szybko, nastawiamy się tylko na przekaz informacji, a zaniedbujemy jakość wymowy: [kalicja], [powiedziaam], [zo], [se], [suchaj].
Norma fonetyczna jest zmienna, tak samo jak norma gramatyczna czy leksykalna. Akceptuje zanikanie nosowości w wymowie samogłoski nosowej „ę”, zwłaszcza na końcu wyrazu, dlatego można (a nawet trzeba) mówić [prosze cie]. W środku wyrazu musimy jednak tę nosowość uwzględniać, a mówienie [bede] zamiast [będe] jest niepoprawne. Warianty wymowy widać też w słowie [plastyk], [plastik], co doprowadziło do zróżnicowania znaczeniowego tego słowa. Nowością wymawianiową jest akceptacja miękkości głoski „cz” w słowie [czipsy], dotąd w polszczyźnie niewystępującej.
Trzeba też odnotować nowe zjawisko fonetyczne. Pisze o nim pan Jan, korespondent poradni językowej US: „Słyszałem, jak młoda dziewczyna, rozmawiając z koleżanką, miękkie spółgłoski „ś”, „ć”, „ź”, „dź” wymawiała twardo. Dotyczy to także spółgłosek „s”, „c”, „z”, „dz” ze zmiękczającym „i” po nich. Nie była to nawet tzw. wymowa półmiękka, charakterystyczna dla osób pochodzących z Podlasia. To nie było: ś', ć', ź', dź', lecz raczej: sj, cj, zj, dzj. Zauważyłem, że taka wymowa charakterystyczna jest dla młodych kobiet niezależnie od miejsca urodzenia i zamieszkania. Zastanawiam się, czy stoi za tym biologia, jakieś naśladownictwo czy niedbałość fonetyczna”.
Językoznawcy też się nad tą artykulacyjną przypadłością młodych kobiet zastanawiają. Zgodnie z normą fonetyczną w wyrazach rodzimych i przyswojonych „ś”, „si” artykułujemy miękko: [śnieg], [siano]. W wyrazach obcych owo „si” wymawiamy twardo: [sinus], [sigma]. Nie wiadomo więc, czy to, że młode dziewczyny wymawiają owe głoski jakoś pośrednio, jest kwestią biologii, mody czy po prostu robotą dla logopedy. W każdym razie takiej wymowy nie popieramy.
Ewa Kołodziejek