Do Rady Języka Polskiego przyszedł list z prośbą do polonistów: „Wszyscy Polacy mają kłopot z wymową i akcentowaniem obcych słów. Uczeni poloniści udają, że problem nie istnieje. (…) W domu mam Encyklopedię popularną, Słownik ojczyzny-polszczyzny i dwa słowniki wyrazów obcych. W żadnej z tych książek nie znajdę podpowiedzi, jak wymawiać i akcentować nazwiska: Macron i Ławrow. Drukowane poradniki mają niewielkie nakłady i nie nadążają za napływem obcych słów. Proponuję założyć internetowy słownik wyrazów obcych. (…) Słownik w wersji cyfrowej można łatwo poprawiać i uzupełniać. Internet jest powszechnie dostępny. Każdy będzie mógł mieć taki słownik pod ręką”.
Trudno odmówić racji autorowi tego listu. Ażeby skorzystać z drukowanego słownika, trzeba go mieć w domu albo zajrzeć do niego w czytelni bądź bibliotece. Taki słownik jest w pewnym sensie zamknięty, ponieważ notuje słownictwo dostępne tylko w określonym czasie.
W dobie Internetu wiele słowników „papierowych” jest dostępna także w sieci. Korzysta się z nich tak samo, tyle że kartki odwraca się kliknięciem myszki. Łatwy dostęp ma Słownik języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego zamieszczony pod adresem https://sjp.pwn.pl/doroszewski/lista. W internecie można również znaleźć wcześniejsze, historyczne już słowniki języka polskiego, albo słowniki specjalistyczne, na przykład Słownik etymologiczny Aleksandra Brücknera. Na stronie Wydawnictwa Naukowego PWN SA znajdziemy też Słownik języka polskiego skonstruowany na podstawie kilku innych słowników polszczyzny.
Jednak zapewne nie o takie leksykony chodziło naszemu korespondentowi. Sądzę, że myślał raczej o słowniku powstającym na bieżąco, zmienianym i aktualizowanym, w każdej chwili dostępnym użytkownikowi internetu. Jest taki słownik! To Wielki słownik języka polskiego pod redakcją Piotra Żmigrodzkiego. Ma wyłącznie postać elektroniczną i jest udostępniany bezpłatnie pod adresem https://wsjp.pl/. Obejmuje słownictwo polskie poświadczone w tekstach od roku 1945. W końcu 2021 roku liczba haseł przekroczyła 83 tysiące (dla porównania: 11-tomowy słownik Doroszewskiego liczy 125 tys. haseł). Można w nim znaleźć nie tylko znaczenia słów, lecz także ich historię, odmianę, połączenia, cytaty i wymowę w wypadku niektórych zapożyczeń. Słownik w pełni odpowiada wymogom współczesnej leksykografii i potrzebom użytkowników języka, bo jego autorzy poloniści – wbrew opinii korespondenta – doskonale wiedzą, czego od nich oczekujemy.
Rzecz jasna, nie ma takiego słownika, który zaspokoiłby potrzeby każdego z nas. Nierzadko trzeba zajrzeć do kilku źródeł, żeby znaleźć pełną informację. Jeśli chcemy się dowiedzieć, jak wymawiać jakiś obcy wyraz, to i tu internet okaże się pomocny. Wystarczy poszukać.
Ewa Kołodziejek