Współczesna polszczyzna jest pełna tajemnic. I nie chodzi tylko o znaczenia wyrazów, zwykle wyjaśniane w różnorodnych słownikach. Chodzi o reguły gramatyczne, których przestrzegamy, ale czasem ich nie rozumiemy. O taką tajemniczą regułę pyta korespondentka szczecińskiej poradni językowej: „Dlaczego w języku polskim, w niektórych sytuacjach, aby zaprzeczyć czasownikowi być, używa się czasownika mieć? Dlaczego mówimy jestem, ale nie ma mnie?”.
Ażeby wyjaśnić tę tajemnicę, trzeba się cofnąć do naszego językowego praprapradziadka, czyli języka praindoeuropejskiego, bo tam prawdopodobnie wszystko się zaczęło. A że najlepiej znają się na tych czasach historycy języka, przytaczam fragment wypowiedzi prof. Moniki Kresy, zamieszczonej w poradni językowej PWN: „Czasownik oznaczający ‘być’ odnosił się zwykle do faktu istnienia czegoś, stwierdzanego w pierwszej osobie, czasownik oznaczający ‘mieć’ – do faktu posiadania czegoś przez kogoś (patrzenie z perspektywy zewnętrznej). W języku praindoeuropejskim istniał najprawdopodobniej jeszcze jeden czasownik, który oznaczał zarówno ‘być’, jak i ‘mieć’. (…) Ten wieloznaczny czasownik zniknął, zanim z języka praindoeuropejskiego wykształciły się języki słowiańskie, ale jego obecność ostała się właśnie we współczesnym zróżnicowaniu. Mówimy: Ja jestem (bo to myślenie pierwszoosobowe), ale: Mnie nie ma (bo to postrzeganie z zewnątrz – to, że mnie nie ma, może stwierdzić tylko ktoś trzeci)”. Z biegiem czasu owa konstrukcja objęła także inne formy czasownika, dlatego możemy powiedzieć: ty jesteś – nie ma ciebie, on jest – nie ma go.
Nie wiem, czy współczesnym użytkownikom języka takie wyjaśnienie wystarcza. Pewnie nie całkiem, czego dowodem jest opinia innego korespondenta poradni: „Wchodząc do sklepu, pytam: Czy jest chleb? Pada odpowiedź: Nie ma. Dlaczego nie odpowiada się: Nie jest? Przecież chleb nikogo (niczego) nie ma, nie posiada. To chleb jest nieobecny, czyli nie jest”.
Trudno odmówić logiki takiemu myśleniu, jednak kryterium logiczności języka nie wystarcza, by orzekać o poprawności jakichś wyrazów. Zresztą, język nie musi być logiczny, ważne, by był gramatyczny i komunikatywny. Weźmy na przykład z pozoru nielogiczne sformułowanie Jestem samochodem, które oparte jest na wielofunkcyjności czasownika posiłkowego być. Potoczne wyrażenie Jestem samochodem nie oznacza, że ktoś się utożsamia z samochodem, tylko że tym samochodem przyjechał. Formy gramatyczne czasownika być: jest, będzie, było uwypuklają różne sensy wypowiedzi: Wojsko jest wojsko, Będzie z miesiąc, jak wyjechał, Było się uczyć itp.
Większość współczesnych pozornych językowych nielogiczności można wytłumaczyć procesami historycznymi. Ich znajomość poszerza naszą wiedzę, ale nie jest niezbędna, by mówić i pisać poprawnie.
Ewa Kołodziejek