Moda językowa to nie tylko nadmierne uwielbienie dla jakichś słów i zbyt częste ich używanie. Modne bowiem mogą być także cząstki wyrazowe, dzięki którym tworzymy ciągi podobnie zbudowanych wyrazów.
W ostatnim czasie szczególnie atrakcyjna stała się cząstka -oza, która ma w polszczyźnie konkretne zadanie. Tworzy mianowicie nazwy o charakterze terminologicznym: symbioza, fruktoza, apoteoza, metamorfoza itp., a także nazwy chorób: borelioza, mukowiscydoza, skolioza, bakterioza, paradontoza i wiele innych. A że choroby to zjawiska niepożądane, zaczęliśmy wykorzystywać cząstkę -oza do tworzenia nazw zjawisk, których nie chcemy i które krytykujemy. W języku potocznym pojawiły się więc takie negatywnie wartościujące określenia jak betonoza, baneroza, reklamoza, szyldoza, plakatowa. Betonoza piętnuje betonowanie przestrzeni publicznej kosztem terenów zielonych, pozostałe nazywają zaśmiecanie tejże przestrzeni różnymi banerami, reklamami, szyldami, plakatami.
Także my, akademicy, mamy swoje „zjawiska niepożądane”, które określamy neologizmami przypominającymi nazwy chorób. „Chorujemy” na punktozę, czyli ‘nadmierne skupienie się na działaniach pozwalających uzyskać dużo punktów w obowiązującym systemie oceny jakości pracy naukowej, nawet jeśli mają one niską wartość naukową’, i na grantozę, tj. ‘nadmierne dążenie do zdobywania grantów – dotacji przyznawanych w drodze konkursu na realizację projektów’. Tak owe akademickie „choroby” definiuje „Wielki słownik języka polskiego” PAN pod redakcją Piotra Żmigrodzkiego (dostępny w internecie). W szkołach natomiast panuje testoza i ocenoza, których znaczenia nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć…
W zasadzie do każdej nazwy można dodać cząstkę -oza, by uzyskać efekt jednocześnie i żartobliwy, i potępiający. Mamy więc pomnikozę, festiwalozę, parawanozę (nad morzem), była kowidoza i maseczkoza, zdarza się celebrytoza i moheroza. Te wszystkie określenia pojawiają się najpierw w języku potocznym, często prywatnym, szybko jednak przenikają do internetu i stają się własnością wszystkich jego użytkowników. Na fali mody na cząstkę -oza pojawiła się też peseloza, jak starsze osoby nazywają swoje różne fizyczne dolegliwości.
Jak widać na podanych przykładach cząstka -oza jest „wielozadaniowa”. W języku neutralnym tworzy nazwy o charakterze terminologicznym, w polszczyźnie potocznej wyłącznie nazwy o zabarwieniu pejoratywnym. Ale już w slangu młodzieżowym jej wartościowanie jest różne. Z jednej strony mamy na przykład debilozę ‘negatywną ocenę sytuacji albo czyjegoś stanu umysłu’, z drugiej określenia pozytywne: doskoza ‘uczucie spełnienia, zachwytu’ (od doskonale), chilloza ‘miły niewymagający czas’ (od chillout ‘relaks’), zajebioza ‘coś świetnego, doskonałego’ i wiele innych.
Ciekawe, które z tych modnych obecnie neologizmów utrwalą się w polszczyźnie, a które przeminą, tak jak przemija każda moda.
Ewa Kołodziejek