Wydawałoby się – cóż bardziej trwałego w języku niż gramatyka! Słowa i ich znaczenia szybko się zmieniają, a gramatyka pozostaje. Części mowy, liczba, rodzaj, czas, tryb – wszystko, czego uczyliśmy się w szkole, to stały i niepodważalny fundament języka.
Jednak i w gramatyce zachodzą zmiany, choć nie tak szybkie i wyraźne, jak w słownictwie. Oczywiście, mamy w tym swój udział, bo to my, nie używając jakichś językowych form, przyczyniamy się do ich zaniku. Tak się stało z historyczną już liczbą podwójną, której szczątki mamy w porzekadle: Mądrej głowie dość dwie słowie. Tak się też dzieje z prawie nieużywanymi formami prostymi przymiotnika: zdrów, wesół, wart, rad, kontent. A teraz powoli opuszczają nas liczebniki zbiorowe. W tekstach pisanych i w mówionych jest ich coraz mniej, wypierają je liczebniki główne: pięć prosiąt albo rzeczowniki: trójka dzieci.
Powód jest raczej prozaiczny: niewiedza, brak językowej kompetencji mówiących i piszących. Liczebniki zbiorowe mają bowiem swoje skomplikowane wymagania co do towarzystwa, w którym się pojawiają. Lubią na przykład towarzystwo istot niedorosłych: troje dzieci, pięcioro piskląt, lubią rzeczowniki występujące tylko w liczbie mnogiej: czworo sań, sześcioro drzwi. Są także bardzo pomocne, gdy chcemy w ekonomicznej formie określić liczbę osób o różnej płci: dziewięcioro zawodników, piętnaścioro studentów, nas czworo. W tych połączeniach wskazują nie tylko liczbę, lecz także niosą dodatkowe informacje: że rzeczownik drzwi nie ma liczby pojedynczej, że niemowlę i pisklę to istoty niedojrzałe i że wśród zawodników są także zawodniczki. Prawda, że wygodnie?
Ba! Gdyby to było wszystko, co trzeba wiedzieć o liczebnikach zbiorowych, to nie bylibyśmy dla nich tak surowi. Ale one są także skomplikowane gramatycznie. Dla wielu osób trudna jest już forma mianownikowa: trzydzieścioro siedmioro uczniów. A w zdaniu zwykle trzeba jej użyć jakimś innym przypadku: Opiekuję się trzydzieściorgiem siedmiorgiem uczniów. Można powiedzieć jeszcze inaczej, choć chyba mniej zgrabnie: trzydziestoma siedmiorgiem lub trzydziestu siedmiorgiem, ale lepiej oba człony gramatycznie ujednolicić i wyrazić je formą zbiorową.
Składnia liczebników zbiorowych jest podobna do składni liczebników głównych: w celowniku: Przyglądam się pięciu uczniom – pięciorgu uczniom, w miejscowniku: Myślę o pięciu uczniach – o pięciorgu uczniach. Różni się tylko składnia w narzędniku: Idę z pięcioma uczniami – z pięciorgiem uczniów. Wiem, to niełatwe, ale możliwe do zapamiętania.
Chrońmy liczebniki zbiorowe przed zapomnieniem! Ich powolny zanik rejestruje już norma użytkowa polszczyzny, aprobując użycie liczebników głównych tam, gdzie wzorcowo powinny stać formy zbiorowe: z trzydziestoma siedmioma dziećmi, z pięcioma kociętami. Ja jednak nieustannie walczę o liczebniki zbiorowe, bo to bardzo pożyteczne i piękne formy słowne!
Ewa Kołodziejek